Konferencja w Marine Hotel - fot. Rajmund Nafalski
2016-08-01
Uczy pływać innych i udowadnia że można osiągać cele niemożliwe
Być może już jutro rozpocznie się pierwsza na świecie udana próba przepłynięcia wpław trasy z duńskiej wyspy Bornholm do Kołobrzegu. Chce tego dokonać Sebastian Karaś, 25-letni wielokrotny mistrz Polski w pływaniu. Projekt „100 km wpław przez Bałtyk” wsparło patronatem honorowym Ministerstwo Sportu i Turystyki oraz Miasto Kołobrzeg.
W piątek 29 lipca w kołobrzeskim hotelu Marine Hotel odbyła się konferencja prasowa, po której pływak udał się – tym razem statkiem – na Bornholm aby oczekiwać na sprzyjające warunki pogodowe do pokonania tej trudnej ponad 100 kilometrowej trasy. Próba przepłynięcia zostanie podjęta między 2 a 6 sierpnia br. bo wtedy woda w tym rejonie Bałtyku jest najcieplejsza.
Długie dystanse to nie nowość dla Sebastiana Karasia, ma on już na swoim koncie ustanowiony w ubiegłym roku rekord Polski w przepłynięciu kanału La Manche (41 km z Anglii do Francji w 8 godzin i 48 min). Musiał się wtedy zmierzyć z niską temperaturą wody (zgodnie z przepisami miał na sobie tylko kąpielówki), parzącymi stadami meduz a także silnymi prądami, które zniosły go tak bardzo z obranej trasy, że zamiast 33 km jakie dzielą oba brzegi musiał pokonać ich aż o 8 więcej.
Przez ponad połowę trasy płynął jednak tempem pozwalającym mu na pobicie rekordu świata. Przygotowania do przepłynięcia La Manche zajęły mu 11 miesięcy, w tym czasie spędził 872 godziny na treningach, przepłynął 2861 kilometrów.
To ten wyczyn rozbudził jego apetyt i zachęcił do podjęcia jeszcze większego wyzwania jakim jest prawie niemożliwy do pokonania wpław dystans 100 km w zimnym i niezbyt czystym Bałtyku. Prawie niemożliwy – bo widząc determinację i optymizm Sebastiana wierzę, że mu się uda.
Na łodzi asekuracyjnej znajdzie się część załogi sportowca, sędziowie pływaccy oraz lekarz/ratownik. Pływak nie może mieć bezpośredniego kontaktu z łodzią, tak więc posiłki i napoje będą mu podawane za pomocą specjalnego kija - wysięgnika. To co także będzie mu doskwierać, to brak snu i notoryczne zmęczenie połączone z cyklicznie pojawiającymi się skurczami mięśni. Z zimnem i falami pływak będzie się zmagał przez około 24 godziny i jeśli się uda, będzie pierwszym człowiekiem na świecie, który tego dokona.
Na plaży w Kołobrzegu zorganizowana zostanie specjalna strefa kibica, w której załoga na bieżąco będzie informowała o przebiegu próby przepłynięcia Bałtyku. W strefie będą organizowane konkursy oraz rozmowy z bliskimi pływaka. To w to miejsce dopłynie Sebastian Karaś. Relację z przepłynięcia będzie można także śledzić na Facebooku.
W ramach przygotowań do bałtyckiej wyprawy, Sebastian wziął udział w tegorocznej Otyliadzie, podczas której przepłynął ponad 54 km stając się tym samym niekwestionowanym rekordzistą tego coraz bardziej popularnego w Polsce nocnego maratonu.
Rozmowa z Sebastianem Karasiem:
Diana Sinkiewicz: Przepłynie Pan dystans 100 km – czy wcześniej pływał Pan już na tak dużych odległościach?
Sebastian Karaś: Najdłuższy dystans, jaki udało mi się do tej pory przepłynąć, to 54 kilometry i 200 metrów. Było to w marcu tego roku, kiedy zwyciężyłem III Ogólnopolski Nocny Maraton Pływacki „Otyliada”. Dystans ten pokonałem w 12 godzin, czyli tyle, ile trwał maraton. Wcześniej całe życie spędziłem na basenie, nie pokonywałem więc tak dużych odległości. W 2012 roku rozpocząłem przygodę z pływaniem na wodach otwartych. Trzy lata później przepłynąłem kanał La Manche. Odcinek 41 kilometrów pokonałem w 8 godzin 48 minut, ustanawiając rekord Polski.
D.S.: Ile trwają i jak wyglądają przygotowania do tak trudnego wyzwania?
S.K.: Cechy motoryczne i technika pływacka kształtują się w młodym wieku, tak więc wszystkie lata spędzone na basenie dały mi niezbędną podstawę do treningów. Największym wyzwaniem jest trenowanie samemu, bez grupy treningowej. Nie mam trenera, pływam sam. Moje treningi są długie i monotonne, w większości odbywają się na pływalni. Niektóre jednostki treningowe trwają pięć-sześć godzin. W ciągu tygodnia przepływam niemal 100 km. Poza tym biegam, realizuję jednostki treningowe na rowerze, wykonuję ćwiczenia siłowe (głównie wzmacniam korpus oraz górne partie mięśniowe), aklimatyzuję się w zimnej wodzie. Przygotowania do projektu „100 km wpław przez Bałtyk” rozpocząłem ponad 10 miesięcy temu, ale tak naprawdę to trwają one całe moje życie.
D.S.: Prowadzi Pan szkołę pływacką i jest Pan profesjonalnym utytułowanym pływakiem, czy mimo to przed planowanymi długimi dystansami ma Pan swojego trenera?
S.K.: Tak jak wspomniałem, sam trenuję oraz przygotowuję plany treningowe. Korzystam oczywiście z doświadczenia innych sportowców. W tym miejscu dziękuję osobom, które dzielą się ze mną dobrymi wskazówkami. Dziękuję panu Romanowi Karbownikowi, który pomagał w przygotowaniach przy kanale La Manche oraz „100 km wpław przez Bałtyk”.
D.S.: Rekordy to przede wszystkim Pańska ciężka praca, ale zapewne na sukces pracuje więcej osób?
S.K.: Oczywiście. Na mój sukces pracuje wiele innych osób. Zdaję sobie sprawę z tego, że próba przepłynięcia Bałtyku nie odbyłaby się gdyby nie wsparcie moich bliskich oraz całego Teamu: osób odpowiedzialnych za kontakt z mediami, sponsorami czy pracujących przy części logistycznej projektu. To także wsparcie finansowe sponsorów: firmy ADRO, Rexona, Texo Invest, SBR Team, RR Advisor, Zdrojowa Invest oraz Armexim Development. Naprawdę cieszę się, że coraz więcej polskich firm wspiera sport, w tym nasze środowisko pływackie.
D.S.: Pana koledzy sportowcy skupiają się na zawodach, Pan jednak wybrał chyba trudniejszą drogę - skąd pomysł na powiedziałabym ekstremalne pływanie, bo zmaganie się z żywiołem, jakim jest morze to niełatwa i niebezpieczna strona sportu?
S.K.: Na basenie spędziłem ponad 14 lat. Po tym czasie znalazłem się w miejscu, w którym poczułem, że muszę coś zmienić. Pomyślałem o przepłynięciu kanału La Manche. Wysłałem maila do Federacji Pływaków i Pilotów, od której otrzymałem zgodę na podjęcie próby i tak to się zaczęło… Wyzwania, które sobie stawiam, są obarczone ryzykiem, dlatego tak niewiele osób się ich podejmuje. Chcę jednak się rozwijać, mieć cel, dla którego codziennie rano wstaję i idę na basen.
D.S.: Gdzie na co dzień szlifuje Pan swoje umiejętności pływackie?
S.K.: Naukę pływania rozpocząłem w Elblągu w klubie UKS Jedynka. Od ponad 10 lat mieszkam w Warszawie, gdzie trenuję na kilku basenach: przy ul. Conrada, ul. Lindego oraz ul. Inflanckiej. Jestem zrzeszony w AZS AWF Warszawa.
D.S.: Czy ma Pan swój ulubiony basen, taki na którym trenuje się najlepiej?
S.K.: Przyznam, że lubię dobrze oświetlone obiekty takie jak basen przy ul. Lindego w Warszawie. Budynek ma całą oszkloną ścianę dzięki czemu bardzo przyjemnie się tam pływa.
D.S.: Zapewne trenował Pan także na wielu pływalniach zagranicą – jak według Pana kształtuje się infrastruktura basenowa w Polsce? Czy są elementy, których np. u nas brakuje a może wyróżniamy się pozytywnie na tle innych?
S.K.: W Polsce mamy już pływalnie na najwyższym światowym poziomie, np. w Lublinie czy w Warszawie przy ul. Trojdena. Wydaje mi się jednak, że nadal brakuje basenów o długości 50 metrów. Nad tym warto popracować.
SEBASTIAN KARAŚ – dwudziestopięcioletni Mistrz Polski w pływaniu, trenuje od 8 roku życia. W przeszłości związany z klubami: UKS Jedynka Elbląg, Polonia Warszawa, członek kadry narodowej Polski, reprezentant ligi francuskiej. Zdobywca 50 medali Mistrzostw Polski, absolwent Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Warszawie oraz Wyższej Szkoły Edukacja w Sporcie. Ma na swoim koncie 5 rekordów Polski na basenie oraz przepłynięcie wpław kanału La Manche. Od kilku lat prowadzi Akademię Pływania Sebastiana Karasia, w której uczy się prawie trzysta osób.
W piątek 29 lipca w kołobrzeskim hotelu Marine Hotel odbyła się konferencja prasowa, po której pływak udał się – tym razem statkiem – na Bornholm aby oczekiwać na sprzyjające warunki pogodowe do pokonania tej trudnej ponad 100 kilometrowej trasy. Próba przepłynięcia zostanie podjęta między 2 a 6 sierpnia br. bo wtedy woda w tym rejonie Bałtyku jest najcieplejsza.
Długie dystanse to nie nowość dla Sebastiana Karasia, ma on już na swoim koncie ustanowiony w ubiegłym roku rekord Polski w przepłynięciu kanału La Manche (41 km z Anglii do Francji w 8 godzin i 48 min). Musiał się wtedy zmierzyć z niską temperaturą wody (zgodnie z przepisami miał na sobie tylko kąpielówki), parzącymi stadami meduz a także silnymi prądami, które zniosły go tak bardzo z obranej trasy, że zamiast 33 km jakie dzielą oba brzegi musiał pokonać ich aż o 8 więcej.
Przez ponad połowę trasy płynął jednak tempem pozwalającym mu na pobicie rekordu świata. Przygotowania do przepłynięcia La Manche zajęły mu 11 miesięcy, w tym czasie spędził 872 godziny na treningach, przepłynął 2861 kilometrów.
To ten wyczyn rozbudził jego apetyt i zachęcił do podjęcia jeszcze większego wyzwania jakim jest prawie niemożliwy do pokonania wpław dystans 100 km w zimnym i niezbyt czystym Bałtyku. Prawie niemożliwy – bo widząc determinację i optymizm Sebastiana wierzę, że mu się uda.
Na łodzi asekuracyjnej znajdzie się część załogi sportowca, sędziowie pływaccy oraz lekarz/ratownik. Pływak nie może mieć bezpośredniego kontaktu z łodzią, tak więc posiłki i napoje będą mu podawane za pomocą specjalnego kija - wysięgnika. To co także będzie mu doskwierać, to brak snu i notoryczne zmęczenie połączone z cyklicznie pojawiającymi się skurczami mięśni. Z zimnem i falami pływak będzie się zmagał przez około 24 godziny i jeśli się uda, będzie pierwszym człowiekiem na świecie, który tego dokona.
Na plaży w Kołobrzegu zorganizowana zostanie specjalna strefa kibica, w której załoga na bieżąco będzie informowała o przebiegu próby przepłynięcia Bałtyku. W strefie będą organizowane konkursy oraz rozmowy z bliskimi pływaka. To w to miejsce dopłynie Sebastian Karaś. Relację z przepłynięcia będzie można także śledzić na Facebooku.
W ramach przygotowań do bałtyckiej wyprawy, Sebastian wziął udział w tegorocznej Otyliadzie, podczas której przepłynął ponad 54 km stając się tym samym niekwestionowanym rekordzistą tego coraz bardziej popularnego w Polsce nocnego maratonu.
Rozmowa z Sebastianem Karasiem:
Diana Sinkiewicz: Przepłynie Pan dystans 100 km – czy wcześniej pływał Pan już na tak dużych odległościach?
Sebastian Karaś: Najdłuższy dystans, jaki udało mi się do tej pory przepłynąć, to 54 kilometry i 200 metrów. Było to w marcu tego roku, kiedy zwyciężyłem III Ogólnopolski Nocny Maraton Pływacki „Otyliada”. Dystans ten pokonałem w 12 godzin, czyli tyle, ile trwał maraton. Wcześniej całe życie spędziłem na basenie, nie pokonywałem więc tak dużych odległości. W 2012 roku rozpocząłem przygodę z pływaniem na wodach otwartych. Trzy lata później przepłynąłem kanał La Manche. Odcinek 41 kilometrów pokonałem w 8 godzin 48 minut, ustanawiając rekord Polski.
D.S.: Ile trwają i jak wyglądają przygotowania do tak trudnego wyzwania?
S.K.: Cechy motoryczne i technika pływacka kształtują się w młodym wieku, tak więc wszystkie lata spędzone na basenie dały mi niezbędną podstawę do treningów. Największym wyzwaniem jest trenowanie samemu, bez grupy treningowej. Nie mam trenera, pływam sam. Moje treningi są długie i monotonne, w większości odbywają się na pływalni. Niektóre jednostki treningowe trwają pięć-sześć godzin. W ciągu tygodnia przepływam niemal 100 km. Poza tym biegam, realizuję jednostki treningowe na rowerze, wykonuję ćwiczenia siłowe (głównie wzmacniam korpus oraz górne partie mięśniowe), aklimatyzuję się w zimnej wodzie. Przygotowania do projektu „100 km wpław przez Bałtyk” rozpocząłem ponad 10 miesięcy temu, ale tak naprawdę to trwają one całe moje życie.
D.S.: Prowadzi Pan szkołę pływacką i jest Pan profesjonalnym utytułowanym pływakiem, czy mimo to przed planowanymi długimi dystansami ma Pan swojego trenera?
S.K.: Tak jak wspomniałem, sam trenuję oraz przygotowuję plany treningowe. Korzystam oczywiście z doświadczenia innych sportowców. W tym miejscu dziękuję osobom, które dzielą się ze mną dobrymi wskazówkami. Dziękuję panu Romanowi Karbownikowi, który pomagał w przygotowaniach przy kanale La Manche oraz „100 km wpław przez Bałtyk”.
D.S.: Rekordy to przede wszystkim Pańska ciężka praca, ale zapewne na sukces pracuje więcej osób?
S.K.: Oczywiście. Na mój sukces pracuje wiele innych osób. Zdaję sobie sprawę z tego, że próba przepłynięcia Bałtyku nie odbyłaby się gdyby nie wsparcie moich bliskich oraz całego Teamu: osób odpowiedzialnych za kontakt z mediami, sponsorami czy pracujących przy części logistycznej projektu. To także wsparcie finansowe sponsorów: firmy ADRO, Rexona, Texo Invest, SBR Team, RR Advisor, Zdrojowa Invest oraz Armexim Development. Naprawdę cieszę się, że coraz więcej polskich firm wspiera sport, w tym nasze środowisko pływackie.
D.S.: Pana koledzy sportowcy skupiają się na zawodach, Pan jednak wybrał chyba trudniejszą drogę - skąd pomysł na powiedziałabym ekstremalne pływanie, bo zmaganie się z żywiołem, jakim jest morze to niełatwa i niebezpieczna strona sportu?
S.K.: Na basenie spędziłem ponad 14 lat. Po tym czasie znalazłem się w miejscu, w którym poczułem, że muszę coś zmienić. Pomyślałem o przepłynięciu kanału La Manche. Wysłałem maila do Federacji Pływaków i Pilotów, od której otrzymałem zgodę na podjęcie próby i tak to się zaczęło… Wyzwania, które sobie stawiam, są obarczone ryzykiem, dlatego tak niewiele osób się ich podejmuje. Chcę jednak się rozwijać, mieć cel, dla którego codziennie rano wstaję i idę na basen.
D.S.: Gdzie na co dzień szlifuje Pan swoje umiejętności pływackie?
S.K.: Naukę pływania rozpocząłem w Elblągu w klubie UKS Jedynka. Od ponad 10 lat mieszkam w Warszawie, gdzie trenuję na kilku basenach: przy ul. Conrada, ul. Lindego oraz ul. Inflanckiej. Jestem zrzeszony w AZS AWF Warszawa.
D.S.: Czy ma Pan swój ulubiony basen, taki na którym trenuje się najlepiej?
S.K.: Przyznam, że lubię dobrze oświetlone obiekty takie jak basen przy ul. Lindego w Warszawie. Budynek ma całą oszkloną ścianę dzięki czemu bardzo przyjemnie się tam pływa.
D.S.: Zapewne trenował Pan także na wielu pływalniach zagranicą – jak według Pana kształtuje się infrastruktura basenowa w Polsce? Czy są elementy, których np. u nas brakuje a może wyróżniamy się pozytywnie na tle innych?
S.K.: W Polsce mamy już pływalnie na najwyższym światowym poziomie, np. w Lublinie czy w Warszawie przy ul. Trojdena. Wydaje mi się jednak, że nadal brakuje basenów o długości 50 metrów. Nad tym warto popracować.
SEBASTIAN KARAŚ – dwudziestopięcioletni Mistrz Polski w pływaniu, trenuje od 8 roku życia. W przeszłości związany z klubami: UKS Jedynka Elbląg, Polonia Warszawa, członek kadry narodowej Polski, reprezentant ligi francuskiej. Zdobywca 50 medali Mistrzostw Polski, absolwent Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Warszawie oraz Wyższej Szkoły Edukacja w Sporcie. Ma na swoim koncie 5 rekordów Polski na basenie oraz przepłynięcie wpław kanału La Manche. Od kilku lat prowadzi Akademię Pływania Sebastiana Karasia, w której uczy się prawie trzysta osób.
Autor: Diana Sinkiewicz – portal Basenprof
Przeczytaj także:
„Otyliada, La Manche, Bornholm” - www.basenprof.pl/aktualnosci/949/otyliada_la_manche_bornholm.html
„Otyliada, La Manche, Bornholm” - www.basenprof.pl/aktualnosci/949/otyliada_la_manche_bornholm.html
zamknij
Przeczytaj także
Dach basenu - kompleksowe rozwiązanie SIKA Poland
Obiekty o wysokiej wilgotności (powyżej 65%), takie jak baseny, wymagają bezpiecznych i przemyślanych rozwiązań minimalizujących ryzyko kondensacji pary wodnej w przegrodach. Dotyczy to też przekryć dachowych. Szczególnie [...]